środa, 11 lutego 2015

Od Melloow CD Benjamina

- Więc... sam zobacz, ja się nie znam - wyruszyłam ramionami. W istocie, skąd miałam wiedzieć, czy wynik 0.9965 był dobry czy nie?
- Stać nas na więcej - cmoknął Benjamin.
- Spokojnie, to dopiero początek - uśmiechnęłam się wyzywająco. Chłopak wskoczył na Ailesa.
- Zrobię jeszcze kilka kółek, okej? - powiedział i spiął konia, który natychmiast ruszył galopem. Naciskałam stoper za każdym razem, kiedy przekraczał metę. Wyniki różniły się o kilka setnych. Nie mam pojęcia o wyścigach, więc nie wiem ile mają szans, chociaż na moje oko jadą całkiem szybko... Tak, zdecydowanie powinni mieć szanse...
Benjamin zrobił ostatnie okrążenie. Na zawodach będzie dłuższy tor, tu mają króciutki. Włączyłam odczytywanie wyników i przekazałam mu stoper.
- Tempo mamy zróżnicowane, nie powiem - zmarszczył brwi, pogłaskał konia i dał mu smakołyk.
- Dobrze jest, poćwiczycie jeszcze trochę i będzie idealnie - powiedziałam głaskając konia.
- Nie jest źle, ale generalnie musimy popracować nad wytrzymałością. Słabo w nią u niego.
- Najpierw to ja proponowałabym go odchudzić - parsknęłam.
- Ciekawe z czego?! To same mięśnie! - oburzył się Ben. Parsknęłam śmiechem.
- Po prostu wpinaj go do karuzeli kiedy na nim nie jeździsz - doradziłam mu kiedy zamykał boks konia.
- Okej, okej nie kłócę się z tobą! - uniósł ręce w geście obrony.
- Kto tu się kłóci? - westchnęłam. - Z resztą nie ważne. Ja tam się modlę, żeby Espada wyzdrowiał.
- A co jeśli nie?
- Nie wiem... Promesse jest okej, ale nie znam go zbyt dobrze, poza tym koń do tego sportu musi zachowywać się idealnie, zero brykania - powiedziałam i wiedząc jego wzrok dodałam - no co? Espada bryka rzadko!
- Jasne, jasne. Na razie będziesz trenować na nim, i bez gadania.
- Kto tu coś mówi? - spojrzałam mu w oczy i przytuliłam się do niego. - Dobrze, że cię poznałam - wyszeptałam mu do ucha. Gdyby nie on, nie miałabym na kim trenować, nie miałabym nikogo do lonżowania konia, i hmmm przede wszystkim nie wiedziałabym nic o konkursie. I pewnie leżałabym teraz do góry brzuchem i przeglądałabym teraz znudzona laptopa.
- A ja ciebie - powiedział, i po chwili dodał ze śmiechem: - Podziękuj Promesse. Albo Ailesowi, zależy na co patrzeć.
- Tak, dobrze, że wtedy uciekł - zaśmiałam się krótko i wzięłam go za rękę. Poszliśmy razem do akademii. Trafiliśmy akurat na obiadokolację. Była całkiem znośna, jakieś jajko sadzone z frytkami i sałatką. Potem poszliśmy tylko nakarmić psy i wróciliśmy z powrotem.
- I co teraz? – zaskomlałam, kiedy mieliśmy się rozstać.
- W moim pokoju full, w twoim full. Na polu ciemno. Gdzie mamy się podziać? – zrobił smutną minkę Benjamin. Wtem wyciągnęłam Iphone. Natychmiast włączyłam wi-fi.
- Salon? – zapytał Ben. Prychnęłam.
- Jaki salon? Tam jest mnóstwo ludzi… ale kto nam zabroni siedzieć… gdzie indziej? – zaśmiałam się.
- Stajnia? – uniósł brew.
- Zamknięta… gdzie indziej… hej, a stołówka? To z tego, że jest zamknięta, stoliki i tak są ogólne dostępne – uśmiechnęłam się. Usiedliśmy więc w stołówce. Było trochę nudno, ale nie chciało mi się włączać filmu…

<Ben? Boże, boże, ta końcówka TAKA tragiczna XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz