- Hah, przez tego ,,niezłego siniaczka" ledwo mogę wejść na konia. Coś czuję, że przez jakiś czas dopóki nie zniknie mogę sobie odpuścić jazdę- westchnęłam opierając się o drzewo. Dzisiejszy dzień był słoneczny i było całkiem ciepło.
Nagle zobaczyłam że coś białego w oddali biegnie w moją stronę. Już wiedziałam co to, a raczej kto. Donut po dwóch minutach znalazł się na moich kolanach.
- Kto to?- spytał Matt wskazując wzrokiem na szczeniaka.
- To mój pies Donut- uśmiechnęłam się a mały zaczął lizać go po twarzy- Haha nie martw się, na pewno cię nie zje.
<Matt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz