Jako że byłem początkujący, miałem oddzielne lekcje, na których uczyłem ske oczywistych podstaw. Jak podejść do konia, jak zdobyć jego zaufanie, jak na niego wsiąść, jak zrobić by koń ruszył, skręcił czy zahamował. Inni skakali, ścigali się, kłusowali a ja ni mogłem zrobić nic i byłem pod stałym nadzorem. Nie było mowy bym został sam na sam... Nie długo może uda mi się wykombinować własnego konia ale chwilowo nie mogę narzekać.Najdałem się nieźle strachu kiedy wpadła tu dziewczyna z koniem . Mało brakło a bym spadł... Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to moja partnerka. Jakoś zniosłem lekcje do końca bez większego szwanku.
Musiałem odprowadzić jeszcze konia i go oporządzić. El, również skończyła swoje nie wiem co ... powiedzmy ćwiczenia ale słowo daje laikiem jestem totalnym.
- Jak było ? - zapytała, czym mnie zupełnie zaskoczyła.
- Nudno. - wzruszyłem ramionami - Chciałbym nauczyć sie skakać, jeździć a nie kur.wa wsiadać na konia. Potrzebne mi jakieś praktyczne i przydatne zajęcia a nie.- mruknąłem.
- To przecież dla swojego dobra...- zakpiła.
- W dupie mam to dobro, to wszystko zaczyna mnie nudzić. Zrób to, zrób tamto jasna choler.a niecierpię jak mi sie rozkazuje...- byłem zdenerwowany i rozdrażniony, dlatego szybko zająłem się.koniem i miałam ochotę odpocząć. Dziewczyna spokojnie i powoli czyściła konia.
- Nieźle mi stracha narobiłaś...-przyznałem.
- Wiem Twoja mina była bezcenna.
- Nie wątpliwie. - przewróciłem oczyma. - Jak chcesz wpadnij dziś koło 20 do mojego pokoju poglądamy jakieś filmy. Wiesz gdzie jest. - wykrzywiłem usta w czymś na kształt uśmiechu przypominając sobie akcję z vice dyrektorka i krajówką w moim pokoju.
< Elveseden? Wybacz, że takie krótkie ale w realu też pojęcia o koniach nie mam i ciężko mi się w tym temacie rozpisać :\>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz