- Oh, wziąłbyś się facet w garść. Co ty o mnie kurw.a myślisz, że potrafię tylko dupą kręcić, co? - powiedziałam ze zmarszczonym czołem. Chłopak popatrzył na mnie krowimi oczami i już szykował się do wstania z krzesła. - Choler.a, zaczekaj! - chwyciłam go za ramię. - Daj spokój! - poprawiłam włosy wyuzdanym ruchem.
- Hm? - uniósł brew. Nikt nie potrafił robić tego tak, jak on.
- Akurat tak się składa, że mam dość stołówkowego żarcia - wyszczerzyłam zęby. - A lubię od czasu do czasu się odchamić...
- Wiec jak? - zapytał.
- Tylko nie przesadzajmy z winem - zaśmiałam się zalotnie i spod przymrużonych oczu zerknęłam na Benjamina.
- Oczywiście, kotku - uśmiechnął się szeroko. Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Pasuje ci jakiś konkretny termin? - zapytałam pociągając z kubka.
- Nie. Wszystko zależy od ciebie.
- Jutro mam wieczorny trening, więc odezwę się jutro.
- Pewnie, czekam na znak! - roześmiał się.
- Chyba w gwiazdach. Durniu, nie łatwiej wymienić się numerami? - puknęłam się w czoło.
- Mniej romantycznie - wydał wargi.
- Skoro ma być romantycznie... - dopiłam herbatę i zaczęłam się zbierać.
- Ty wiesz, może daj mi ten numer, co? - wyszczerzył się.
- Oj nie, nie, szukaj znaku tam - wskazałam palcem sufit i wstałam.
- E tam, sam sobie przepiszę - powiedział z cwanym uśmiechem i szybko sięgnął po telefon, którego nie zdążyłam zabrać z blatu.
- Zostaw to! - krzyknęłam i rzuciłam się na telefon. Były tam rzeczy, których zdecydowanie NIE powinien widzieć. Błyskawicznie schował aparat za plecy.
- Oddaj - warknęłam ostrzegawczo i wyciągnęłam rękę, ale chłopak już przypisywał numer. W ostatniej chwili wyrwałam mu telefon.
- Co ty sobie wyobrażasz, kretynie?! - warczałam dalej chowając sprzęt do torby.
- Hej no, brakło mi ostatniej cyfry! - zaskomlał.
- Pocałuj się! - wydęłam wargi, odrzuciłam włosy i spojrzałam na niego wyzywająco.
<Ben? Nawał opek, sorki, że takie krótkie :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz