Spojrzałem się na nią i wybuchnąłem śmiechem. Śmiałem się głośno i długo a Kim starała się mnie uciszyć. Po chwili usłyszeliśmy czyjeś kroki. Natychmiast się uspokoiłem, wstałem i podszedłem do regału. Schowałem się za nim, Kim spojrzała się na mnie jak na wariata. Po chwili do salonu weszła panie Chenery. Zatkałem usta rękami po czym schowałem się bardziej za regał.
-Kim ! Powinnaś już spać, jutro zajęcia.
-Wiem ale...ale. No leci mój ulubiony serial.
-Ehh. No dobrze tylko ścisz i ogółem zachowaj spokój.
-Ale to nie byłam ja !
Panie Chenery spojrzała się na nią, zaśmiała się i wyszła. Zacząłem dusić się ze śmiechu.
-Ale to nie byłam ja.
Przedrzeźniałem dziewczyna po czym usiadłem obok niej wciąż się śmiejąc. Kim fuknęła coś pod nosem i uderzyła mnie z pięści w ramię. Oddałem jej ale tylko lekkim szturchnięciem.
-Ojj no nie gniewaj się.
Objąłem ją i przysunąłem do siebie mimo, że się wyrywała. Zmierzwiłem jej włosy a potem trochę połaskotałem.
-Skończ !
-Bo ?
(Kim ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz