- Co?- spytał.
- Nic... Czasem tylko zaczynam się ciebie nieco bać...- odparłem, a on wzruszył ramionami. Tak właściwie jak tak patrzyłem na Nera to też mi się zachciało mieć psa... Wiem!
- Eeeej Steven co ci?- spytał po chwili.
- Nic, tylko jadę do miasta po psa- odparłem i wstałem.
- Cooo?- spytał znowu.
- Nom- pacnąłem go w czoło.
- Jadę z tobą!- zerwał się.
- Po co?- uniosłem lekko jedną brew.
- Muszę cię przypilnować żebyś mi kupił batona...- mruknął.
Westchnąłem i poszliśmy do garażu.
***
Chodziliśmy alejką wzdłuż kojców. Stu co jakiś czas pogryzał batona. Nagle znalazłem takiego uuuroczego hawańczyka. Szczeniak od razu pobiegł do klatki. Przeczytałem na tabliczce że szuka domu. Wypełniłem wszystko co trzeba było i zabrałem go do akademii. Od razu wbiegł do szafy i się tam położył. Przejechałem sobie ręką po twarzy. Postanowiłem nazwać go Mufi. Maluch wyglądał tak:
<Stu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz