Usiadłam na kanapie, wyłożyłam na nią nogi i zagłębiłam się w lekturze. Po chwili zauważyłam jak jakiś chłopak podszedł z zamiarem zajęcia kawałka sofy. Podkuliłam nogi, a on zajął drugi koniec siedzenia jak najdalej ode mnie. Zmarszczyłam czoło i z powrotem wróciłam do książki. Nie mam pojęcia ile minęło czasu, ale kiedy znów podniosłam głowę do góry, on nadal tam siedział. Nawet nie włączył telewizora. TYlko siedział... Niby nic nie robił, a wydawał się być taki zajęty. Podobało mi się to. Odłożyłam ksiązkę na stolik i założyłam ręcę na kolana.
- Alice - mruknęłam, a chłopak spojrzał na mnie. - A Ty?
- Stuart - odparł.
Cisza. Ani on ani ja nie potrzebowaliśmy niczego mówić, więc... po co?
Wpatrywałam się w jego rysy twarzy. I ta... był niższy ode mnie.
Właściwie to podobało mi się jego milczenie. Nie miał nic do powiedzenia mi to nie wymyślał żadnych idiotyzmów typu: co tam itd. żeby podtrzymać rozmowę. A ja? Ja też nie chciałam od niego wyciągać konkretów o jego życiu. Nie obchodziło mnie to.
- Lubię Cię - mój wzrok utknął na małym wazoniku stojącym przy ścianie.
Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Cisza...
<Stu? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz