- Co ci do jasnej cholery zrobił?- prawie krzyknąłem, ale się powstrzymałem- Nie daruję mu tego. Gość nie wie z kim zadziera.
- Nie Jey, zostaw go...- powiedziała zacinając się.
- Nie. Nawet nie próbuj go bronić. Nic nie usprawiedliwia go z tego co zrobił. Teraz to dopiero będzie miał piekło- poczułem w sobie gniew, którego nie czułem nigdy wcześniej. Obudził się Jey, którego przez wiele lat próbowałem utrzymać w klatce. Czyli Jey, którego gniwe przerasta najśmielsze oczekiwania. Nikt nie znał mnie od tej strony, nawet Angie.
Wyszedłem z pokoju. Dziewczyna wyszła za mną nie wiedząc o co chodzi.
- Gdzie idziesz?- spytała- Nie zostawiaj mnie tu samej. On może znowu tu przyjechać.
- Nie. Już nigdy więcej tu nie przyjedzie- warknąłem.
- Jey...- położyła mi dłoń na ramieniu.
- Zostaw mnie!- warknąłem strącając jej rękę, a ona dotknęła jej jakby się oparzyła- Idź, proszę cię. Zostaw mnie samego.
- Jeyson ale co się dzieje?- pytała lekko przerażona moim zachowaniem.
- Obudziła się we mnie moja zła połowa. Carlos pożałuje tego co zrobił. Daj mi spokój Angie. Wróć do domu i się nie przejmuj- próbowałem nie wybuchnąć gniewem. Wsiadłem do auta i je odpaliłem. Odjeżdżając spojrzałem na zdezorientowaną dziewczynę.
<Angie? będzie się działo oj będzie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz